Nasze POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne Artykuły Forum dyskusyjne Galerie Ogłoszenia 
Baza noclegowa   Baza gastronomiczna   Dyżury aptek   Rozkład jazdy autobusów   Plan miasta
Strona główna

Archiwum
Pisane w Bieszczadach
Szukaj w serwisie:
Redakcja

Kontakt

    Gazeta / moduły
    Serwis internetowy

    Baza noclegowa

Artykuy » ~ Archiwum » [Nr 5/98] "Parszywe Polaki" odzyskali kościół w Chyrowie. Część II
W poprzednim wydaniu „Naszych Połonin” opisaliśmy szczegółowo wydarzenia związane z odzyskaniem przez rzymskokatolicką społeczność Chyrowa na Ukrainie, budynku dawnego kościoła pw. Św. Wawrzyńca. Dzisiaj prezentujemy inne, związane z tą historią wydarzenia.

Kilka zdań o historii Parafii

Chirolb to jedna z 9 wsi nad środkową Wyrwą i Strwiążem, jakie książę Władysław Opolczyk nadał członkom niemieckiej rodziny Fϋlsteinów a wzmianka o tym z roku 1374 jest pierwszą pisaną informacją o Chyrowie, bo taką nazwę nosi dzisiaj wspomniany na wstępie Chirolb.


Od 1528 roku za sprawą króla Zygmunta Augusta, Chyrów jest miastem. Od tego czasu istniała zapewne w mieście parafia, ale pierwsza pisana informacja o niej datowana jest na rok 1531. W tym czasie powstał też zapewne pierwszy drewniany kościół w miasteczku. Początek dzisiejszej świątyni należy wiązać z rokiem 1710, kiedy to wzniesiono w Chyrowie kościół Świętego Wawrzyńca. Obecny jego kształt jest wynikiem prac budowlanych, jakie miały miejsce na przestrzeni lat 1900 – 1912. Ostatni remont kościoła miał miejsce jeszcze w czasach II Rzeczpospolitej w 1933 roku, podczas którego założono między innymi w kościele instalacją elektryczną. Po roku 1945 roku, kiedy to Chyrów znalazł się w granicach Ukraińskiej republiki Radzieckiej, miasto opuściła znakomita większość Polaków a kościół przestał pełnić swoje funkcje sakralne i stał się magazynem.

Radziecki sposób na kościół

Sytuacja taka trwała do początku lat siedemdziesiątych minionego stulecia, kiedy to władza radziecka postanowiła przeznaczyć świątynię na inne cele. W tym czasie dla uzyskania dwóch kondygnacji, nawa kościoła została przedzielona betonowym stropem a do jego północnego boku, po likwidacji kaplicy i zakrystii, dobudowano skrzydło z salą widowiskową i licznymi małymi pomieszczeniami. Od strony wschodniej kościoła zostało rozebrane prezbiterium a na dachu świątyni zlikwidowano wieżyczkę sygnaturki. Górna kondygnacja kościelnej wieży została „ozdobiona” okalającym ją z zewnątrz żelaznym balkonem. Na południowej ścianie wybito drzwi wejściowe i kilka otworów okiennych. Rozebrano również mur okalający kościół. Po opisanej przebudowie, nowo powstały obiekt, zaczął pełnić funkcję domu kultury i pałacu ślubów. To wówczas niemal całe wyposażenie świątyni uległo zniszczeniu. Na zawsze przepadły organy, cztery ołtarze, chrzcielnica, ambona i dzwony. Ocalało tylko to, co udało się parafianom wynieść w rekach.

W wolnej Ukrainie

Kolejna przełomowa data w historii świątyni, to rok 1991, kiedy to Ukraina wybiła się na niepodległość. Jesienią tego samego roku społeczność polska rozpoczęła starania o odzyskanie budynku kościoła. Pierwszym krokiem było ponowne powołanie do życia chyrowskiej parafii rzymskokatolickiej pod wezwaniem Świętego Wawrzyńca. W tym samym czasie zaczęto ponownie odprawiać w Chyrowie Msze Święte. Do tego momentu wierni z Chyrowa, aby uczestniczyć w nabożeństwie musieli jeździć do pobliskiego Dobromila. Początkowo Msze odprawiano na chyrowskim cmentarzu przy kaplicy OO. Jezuitów, następnie przy figurze Matki Bożej w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła. Po pewnym czasie miejscowa rodzina Wójcików udostępniła swój dom dla zorganizowania prowizorycznej kaplicy. Sytuacja taka trwała przez trzy lata, kiedy to w 1994 roku kaplicę przeniesiono do domu pani Józefy Wiśniewskiej przy ulicy Dobromilskiej 19. Nabożeństwa odprawiał, dojeżdżający z pobliskich Sąsiadowic, ksiądz Walery Skraba, a kaplicą opiekowała się, co zresztą czyni do dzisiaj, pani Janina Piróg. W kaplicy znalazły swoje miejsce pamiątki ocalałe ze zdewastowanego kościoła: płaskorzeźbione stacje drogi krzyżowej, namalowany na drewnie obraz Matki Bożej z dzieciątkiem, rzeźba Chrystusa z grobu wielkanocnego, figura anioła oraz rzeźbione figury Chrystusa Zmartwychwstałego i Chrystusa Ukrzyżowanego. Stacje drogi krzyżowej znajdowały się przez pewien czas w chyrowskiej cerkwi Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Za sprawą miejscowego popa, zostały one zwrócone prawowitym właścicielom.

Początki walki o odzyskanie kościoła

Szczególną datą dla chyrowskich katolików stał się dzień odpustu parafialnego w 1994 roku. To właśnie w owym roku w dniu 10 sierpnia w budynku domu kultury, dawnym kościele, odprawiona została pierwsza od prawie 50 lat msza święta. Koncelebrował ją przybyły ze Lwowa ksiądz biskup Marcjan Trofymiak a uczestniczyła w niej liczna grupa wiernych z Ustrzyk Dolnych. To zapewne ten dzień dał miejscowym katolikom wystarczająco dużo sił do walki o odzyskanie budynku kościoła. Początkowo wyglądało to na porywanie się z motyką na słońce. Miejscowe władze nie dopuszczały nawet myśli o spełnieniu żądań miejscowych Polaków. Za nic miano rzeczowe argumenty oraz prawne i historyczne racje wnioskodawców. Liczyła się tylko ich argumentacja, iż spełnienie żądań chyrowskich Polaków pozbawi miasto jedynej placówki upowszechniania kultury.


Pierwszy znaczący sukces, chyrowska wspólnota rzymskokatolicka odniosła w roku 2000 i 2001, kiedy to decyzją lwowskich władz obwodowych uzyskała formalne prawo własności kościoła, potwierdzone następnie wyrokiem lwowskiego Wyższego Sądu Arbitrażowego.

Rada Miejska Chyrowa ponad prawem

Sukces był jednak pozorny, bo chyrowscy deputowani bimbali sobie z wyroku sądowego i dziwnym trafem nikt nie palił się do skutecznej jego egzekucji. Zmusiło to polską społeczność katolicką Chyrowa do bardziej skutecznego działania. Skutkiem kolejnych działań procesowych był wyrok Obwodowego Sądu Gospodarczego ze Lwowa z dnia 21 marca 2005 roku, nakazujący Radzie Miejskiej Chyrowa zwrot budynku kościoła. Dobrowolnej realizacji wyroku sądowego nie było, więc rozpoczęto postępowanie egzekucyjne. W dniu 18 sierpnia 2005 roku w asyście milicjantów pojawił się w Chyrowie starosamborski komornik rejonowy. Jego interwencja okazała się również nieskuteczna i zakończyła się przesunięciem egzekucji o tydzień, a nastąpiło to na prośbę władz chyrowskich reprezentowanych przez ówczesnego mera Myrona Kowala. Kiedy w tydzień później wierni wraz z proboszczem i przedstawicielem Metropolity Lwowa kardynała Mariana Jaworskiego przybyli pod kościół, nie uzyskali niczego a w odpowiedzi usłyszeli tylko stek wyzwisk od grupy deputowanych miejskich wspieranych przez kilkunastu miejscowych wyrostków.

Stanowisko innych wyznań

Myron Kowal zorganizowała wprawdzie w siedzibie Rady Miejskiej spotkanie dyskusyjne na temat zwrotu kościoła z udziałem deputowanych i przedstawicieli parafian, ale poza pustymi deklaracjami niczego ono nie przyniosło. W późniejszym czasie o zdanie na temat zwrotu kościoła zapytano również przedstawicieli innych wyznań.


W maleńkim Chyrowie oficjalnie działają cztery kościoły. Poza opisywaną parafią rzymskokatolicką, swoje miejsca kultu mają tu jeszcze wyznawcy Ukraińskiej Cerkwi Grekokatolickiej i Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego, którzy wspólnie korzystają ze świątyni pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny, oraz wyznawcy Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej korzystający z kościoła pod wezwaniem Świętego Mikołaja, mieszczącego się na terenie dawnego Konwiktu OO. Jezuitów. Z prośbą o opinię na temat przyszłości kościoła zwrócono się do trzech z nich, zdanie parafii rzymskokatolickiej było jasne. Z pośród zapytanych duchownych tylko reprezentujący Ukraińską Autokefaliczną Cerkiew Prawosławną poparł zwrócenie budynku kościoła jego prawowitym właścicielom, pozostali duchowni byli temu zdecydowane przeciwni. Powody, jakie nimi kierowały nie są znane, ale z pewnością nie wynikają z podstawowych zasad religii, którą reprezentują.

Koniec bezprawia

Mijały kolejne lata, parafianie pisali listy do wszystkich, którzy według nich mogli im pomóc w odzyskaniu kościoła. Pisali między innymi do szefowej ukraińskiego rządu pani Julii Tymoszenko a nawet do prezydenta republiki Wiktora Juszczenki. Wszystko to „psu na budę”, bo w państwie, które oficjalnie zgłasza swoje aspiracje do europejskiej rodziny, proste wykonanie prawomocnego wyroku niezawisłego sądu jest niemożliwe z powodu widzimisie kilku nacjonalistycznie nastawionych lokalnych kacyków. To jeszcze potrafię zrozumieć, bo i w naszym kraju na szczeblu lokalnym mogłoby to się zapewne zdarzyć, ale gdzie były w tym czasie wyższe instancje i dlaczego tak długo tolerowano jawne bezprawie? Co w tym czasie robiły starosamborskie władze rejonowe, czyżby o tym nie wiedziały? Gdzie zwykły szacunek wobec rzeczy prawomocnie osądzonych? Dopiero interwencja podjęta u lwowskich władz obwodowych przez arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego, przyniosła ostateczne zakończenie sprawy. Stało się to w dniu 10 lutego 2010 roku a szczegóły całej sprawy zostały opisane w poprzednim numerze „Naszych Połonin”. Msze święte u Świętego Wawrzyńca w Chyrowie są odprawiane regularnie i można powiedzieć, że sytuacja się uspokoiła. Wprawdzie w niedzielę dnia 7 marca bieżącego roku wierni zastali drzwi kościoła zabite gwoździami, ale jest to tylko mało znaczący incydent. Dotychczasowa kaplica w domu pani Janiny Piróg istnieje i póki co nie będzie likwidowana. Miejscowi wierni mają świadomość, że planowana odbudowa kościoła spowoduje czasową konieczność odprawiania nabożeństw w dotychczasowym miejscu. Koszty odbudowy świątyni zdecydowanie przerastają skromne możliwości chyrowskich parafian i bez wątpienia będzie musiała je ponieść społeczność kościoła rzymskokatolickiego. Problemem jest również bieżące utrzymanie świątyni i o pomoc w tej sprawie apelujemy do wszystkich, którym przyszłość mniejszości polskiej na wschodzie nie jest obca.

Marek Prorok

[Nr 5/98] "Parszywe Polaki" odzyskali kościół w Chyrowie. Część II

» [Nr 5/98]
Jak można wspomóc parafię? Moja rodzina pochodzi z Chyrowa, szukam ich śladów. Czy istnieją księgi parafialne? Wyrazy szacunku dla ludzi dbających o prawdę i zachowanie spuścizny naszych
Ojców.
Dodano 05 Padziernika 2015 przez ~Krzysztof

» [Nr 5/98]
Moja babcia urodziła się w 1896 roku prawdopodobnie w Grodowicach parafia Chyrów. Szukam śladów moich przodków, interesują mnie księgi metrykalne. Będę wdzięczny za jakieś wskazówki
Dodano 05 Listopada 2017 przez ~Jan

» [Nr 5/98]
Dołączam się do przedmówców.
Swoją drogą dziękuję za to wspaniałe zdjęcie kościoła. W 1929 roku w nim moi pradziadkowie brali ślub
Dodano 23 Czerwca 2020 przez ~Katarzyna



Imi
E-mail
Temat
Tre
Przepisz kod:

 

© 2003-2012 Nasze Pooniny - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne

Wykonanie i administracja strony: JWK WebStudio