Nasze POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne Artykuły Forum dyskusyjne Galerie Ogłoszenia 
Baza noclegowa   Baza gastronomiczna   Dyżury aptek   Rozkład jazdy autobusów   Plan miasta
Strona g籀wna

Archiwum
Pisane w Bieszczadach
Szukaj w serwisie:
Redakcja

Kontakt

    Gazeta / moduy
    Serwis internetowy

    Baza noclegowa

Artyku造 » ~ Archiwum » [Nr 16, 17/92, 93] W krainie Urala
Puszczyk uralski to jedna z najwikszych naszych s籀w, kt籀ra sw wielkoci nierzadko dor籀wnuje puchaczowi. Dymorfizm pciowy u tego gatunku jest zdecydowanie zaznaczony, samica jest wyra驕nie wiksza i na pewno bardziej zaradna od samca.
Wanie takich obserwacji miaem okazj dowiadczy w tym roku wraz z trzema moimi przyjaci籀mi - fotografami przyrody.

Ale od pocztku. Moje poszukiwania tej sowy rozpoczy si jaki czas temu od Gorc籀w. Mimo tego, 髒e mielimy od pracownik籀w Gorczaskiego Parku Narodowego dokadnie podane i zaznaczone na mapach rewiry kilku par sowy uralskiej, gdzie byy regularnie widywane i syszane, to nasze kilkudniowe bardzo intensywne poszukiwania niestety nie przyniosy efekt籀w. Widzielimy tylko dwa razy urala przelatujcego nieopodal nas i tyle.
Od tamtego czasu mino kilka lat i moje nadzieje na znalezienie i sfotografowanie w naszym kraju tej poudniowej sowy zaczy by bardzo wtpliwe. A髒 tu pewnego jesiennego dnia odbieram telefon od kolegi z Bieszczad籀w. Po kr籀tkiej rozmowie postanawiam podj jeszcze jedn pr籀b. Pakuj si szybko i wyruszam w prawie 1000 kilometrow podr籀髒. Przecinam Polsk po najdu髒szej mo髒liwej trasie Szczecin-Przemyl. Jadc w籀wczas jeszcze nie wiedziaem, 髒e przyjdzie mi t drog przemierza wielokrotnie przez cay 2009 rok. Pierwsze spotkania z lud驕mi lasu, pierwsze rozmowy, sugeruj du髒 szans na spotkanie urala, ale nauczony wczeniejszymi dowiadczeniami nie robi sobie du髒ych nadziei.


Na pocztku poznaj ogrom, dziko i trudno Bieszczad籀w. Ich surowo i, tak naprawd, niedostpno w tym okresie, czyli w zimie.
Wracam tam wczesn wiosn ju髒 nie sam lecz z Leszkiem i ukaszem. Gocimy w lenicz籀wce u Mariusza, kt籀rego caa rodzina, na co dzie 髒yjca w lesie i z lasu, obok wilk籀w i nied驕wiedzi, praktycznie od urodzenia zwizana jest z ochron i gospodark len.
To dla mnie, czowieka z nizin, zupenie inne i nie znane do tej pory rodowisko. Tym bardziej ochoczo poznaj i wdruj po Bieszczadach.

Poszukiwania urala rozpoczynamy od miejsca, w kt籀rym w maju ubiegego roku pewien podleniczy chodzc po lesie, nie zauwa髒ywszy modych ptak籀w siedzcych na gazi nieopodal ziemi, zosta bardzo dotkliwie zaatakowany przez jednego z rodzic籀w. Puszczyk po prostu broni bezpieczestwa swoich dzieci, a czowiek przekroczy pewn niewidzialn barier - dystans do modych by za bliski. Efektem tego spotkania bya mocno porozcinana i pokiereszowana gowa leniczego, kt籀ry na szczcie zd髒y dotrze do szpitala przed wykrwawieniem si.
Nasuchawszy si takich i podobnych opowieci o wcale nie rzadkich spotkaniach, ruszmy w gb lasu majc wczeniej wytypowany okrelony rewir. Szukamy du髒ej dziupli, gniazda lub zamanego po wichurze drzewa czyli tzw. zomu. Kilka dni wdr籀wek po g籀rach uwiadamia nas coraz bardziej co do tego, 髒e to nie takie proste i pomimo, 髒e prawie ka髒dy z kim rozmawiamy widzia lub sysza gdzie urala, to tak naprawd na tym si koczy ich wiedza o tej sowie.

Pewnego wieczoru postanawiamy zacz wszystko od pocztku. Wsiadamy w auto i sami rozpoczynamy poszukiwania wedug ustalonego harmonogramu. Typujemy miejsca i zaczynamy stymulacj gosow czyli puszczamy gos drugiego samca zaznaczajcego sw籀j rewir. Wszystkie sowy s terytorialne wic jest du髒a szansa na sprowokowanie samca, kt籀ry bdzie chcia broni swojego terytorium. Zatrzymujemy si w rodku guszy, nieopodal wielkiego czynnego 髒eremia bobrowego umiejscowionego na maym strumyku spywajcym z poka驕nego zbocza pokrytego starym puszczaskim lasem. Montujemy gonik i siedzc w naszej czatowni-samochodzie puszczamy gos. Raz, drugi - cisza. Czekamy. I nagle - jest!!! Syszymy bardzo wyra驕nie, gdzie w poowie zbocza, pot髒ne Uuuu..... Po kilku minutach zaciekawiony samiec przelatuje obok nas odzywajc si, jakby chcia nam powiedzie - to moje zbocze i nic tu po was. Jest noc i cakowita ciemno. W popiechu szukamy noktowizor籀w i lustrujemy pobliskie drzewa. Szybko odnajdujemy go. W odlegoci 15 metr籀w od nas siedzi dostojnie na sonie i ogromnymi oczami przyglda si nam. Upajam si tym widokiem. Jest pikny i pot髒ny. Wadca tego zbocza.


Z oddali nadchodzi burza. Korzystajc z naturalnych bysk籀w robimy kilka zdj i wycofujemy si z tego miejsca. Jadc bez wczonych wiate widzimy wyra驕nie jak co przebiega nam len drog. To stary basior - wilk. No tak, przecie髒 noc to pora aktywnoci wikszoci drapie髒nik籀w. I to my, ludzie, zmusilimy je do nocnego trybu 髒ycia.

Nazajutrz rano plan jest ju髒 wiadomy - jedziemy w miejsce naszej nocnej przygody. W dzie wszystko wyglda inaczej, mniej tajemniczo. Koo bobrowego 髒eremia znajdujemy wie髒e lady spotkanego noc wilka. Czy髒by chcia upolowa bobra? Wszystko na to wskazuje - lady obchodz 髒eremie kilka razy.
No, ale do roboty. Rozstawiamy si co kilkadziesit metr籀w i ruszamy szuka stanowiska urala. Poniewa髒 nie ma tam zasigu telefonu, to umawiamy si za kilka godzin przy samochodzie. Pocztek zbocza to las mieszany - stare drzewa z przewag jody i wierka. Du髒o gstwiny - jako nie pasuje mi na dom urala, ale idziemy dalej w g籀r. Za jaki czas las si przerzedza i zaczynaj pojawia si buki. Stare buki powykrcane od pot髒nych si natury. Przetrwaj tylko najsilniejsze i najtwardsze, no i te, kt籀re s nieosigalne dla czowieka ze wzgldu na brak mo髒liwoci wyw籀zki. O tak, myl sobie, z pewnoci to kraina puszczyka uralskiego. Tylko jak go znale驕 na takim obszarze, szanse praktycznie zerowe. Je髒eli Matka Natura nie pomo髒e to nie znajdziemy, to pewne.
Po kilku godzinach dotarlimy na szczyt g籀ry. Praktycznie same buki, las rzadki, bardzo wieje. Zaczynamy podr籀髒 w d籀l chyba pokonani przez trudny i ogromny teren. Schodzc sam, tak sobie dumam - a co sobie mylae, ciesz si tym, co do tej pory widziae. To i tak sporo. Archaicznie tumacz sobie - zapewne tw籀j ural jeszcze si nie urodzi, musisz uzbroi si w cierpliwo i czeka na ten dzie. Zapewne kiedy nastpi, ale kiedy!!!

Zaczynam schodzi wwozem strumyka tego samego, na kt籀rym, poni髒ej, jest tama bobrowa. W pewnym momencie staj w poowie drogi, siadam na zwalonym drzewie i myl sobie - poczekam na Leszka, gdzie tam za mn go usyszaem, gdy te髒 zacz schodzi w d籀l.
Wok籀 mnie rozciga si pikny stary las z przewag buka, nie tknity przez piy motorowe. Sysz donony szum strumienia, nad kt籀rym widzielimy salamandry plamiste i kumaki g籀rskie. Zapewne zaraz po zejciu do auta we驕miemy sprzt i bdziemy je fotografowa.
Upojony piknym widokiem wwozu w og籀le nie zerkam za siebie. Jednak po chwili przykadam lornetk do oczu i zaczynam lustrowa las za sob. A to, co ukazuje si moim oczom, nie mieszczc si w powikszeniu lornetki to….. Nie, nie, to jest niemo髒liwe… Szybko przebiegajce myli podpowiadaj - jak si bardzo co chce zobaczy to si zobaczy - fatamorgana

!!! Siedz na pniaku w odlegoci 10 metr籀w od pot髒nej samicy puszczyka uralskiego, kt籀ra, tak naprawd, ju髒 dobre p籀 godziny obserwuje mnie. I zaraz przypomina mi si wczeniejsza historia podleniczego i jej skutki - atak, rozcita pokrwawiona gowa i szpital.





To jest ta jedna z nielicznych chwil kiedy czowiek nie wie co ma zrobi. Siedz jak zamurowany przez dobre kilka minut a myli kbi si w gowie. Przede wszystkim w duchu dzikuj Matce Naturze i przepraszam, 髒e byem przed chwil niedowiarkiem. Co teraz zrobi? Tak blisko gniazda urala mao kto by, tym bardziej 髒e jest to gniazdo na tzw. zomie, na wysokoci ok. 4 metr籀w. Jak nie samica to pewnie samiec, kt籀rego nie widz, zaraz mi poka髒e kto tu rzdzi.
Postanawiam powolutku, na czworaka, bez nerwowych ruch籀w, wycofa si na bezpieczn odlego. Z oddali sysz, jak kompletnie niczego nie wiadomy, zbli髒a si do mnie Leszek. Jak mam mu o tym powiedzie, przecie髒 nie mog krzykn. On chyba nawet mnie nie widzi. Cay czas obserwuj go i ruchem rki w d籀 staram si pokaza, 髒eby si zatrzyma. Dopiero jakie 20 metr籀w ode mnie kolega staje, zdziwiony, co za akrobacje wyprawiam. Udaje mi si skierowa jego uwag na zom z uralem. Skuleni siedzimy jeszcze przez kilka minut i wycofujemy si w ww籀z strumyka gdzie znikamy z pola widzenia samicy. Tam dopiero zaczynamy rozmawia po cichutku. Bo髒e, udao si, jak wspaniale. Ale po chwili pojawia si pytanie, czy to aby nie tylko miejsce dziennego spoczynku? Nie dowiemy si, jak nie sprawdzimy. Ale to ju髒 jutro.

Wracamy nazajutrz. Trzeba si jako dowiedzie, czy jest tam to gniazdo? Je髒eli tak, to czy s ju髒 mode. Pora roku podpowiada, 髒e powinny ju髒 by i to ju髒 cakiem spore. I tu sprawdzi si udoskonalany przez wiele lat patent - kompletnie nieinwazyjna i bezpieczna kamera. Z du髒ej odlegoci od g籀ry udaje si nam nagra kawaek filmu bezporednio z gniazda puszczyka uralskiego. To, co ogldamy w domu przechodzi nasze najmielsze oczekiwania - jest caa rodzinka czyli samiec i samica oraz, co najwa髒niejsze, s dwa du髒e biae jaja - jestemy wielkimi szczciarzami!!!
Po kr籀tkim zastanowieniu, umawiamy si na zdjcia za trzy tygodnie. Niech mode si wykluj i niech troszeczk podrosn, wszak to dla nich najtrudniejszy okres.

Trzy tygodnie mijaj szybko. Znowu spotykamy si w lenicz籀wce, naszej bazie wypadowej.
Teraz najwa髒niejsze dla nas jest to, czy para puszczyka pozwoli nam na zdjcia i czy nas zaakceptuje. Pierwsza noc spdzona z rodzink urala rozwiewa wszelkie nasze wtpliwoci - to stara, bardzo tolerancyjna para. Na zamanym drzewie siedzi samica a spod niej, co jaki czas, wygldaj dwa bielutkie duszki. Spogldaj na nas co jaki czas. Rola samicy w tym okresie sprowadza si tylko do ogrzewania, pilnowania i karmienia modych. Natomiast samiec ma dostarcza przez ca noc pokarm, gownie myszki.
I tak na wsp籀lnym obserwowaniu i poznawaniu si mijaj kolejne noce. To, co udaje si nam zauwa髒y i sfotografowa, to bardzo rzadkie sceny. Uwiadamiamy sobie kolejny raz, 髒e to nie s jakie tam ptaki. Obserwujemy niezwyke zachowania, jak np. wydawanie okrelonych sygna籀w o podawaniu pokarmu, objawy czuoci midzy dziemi, czy te髒 poddenerwowanie gdy samiec sp籀驕nia si z dostaw po髒ywienia.
Pamitam takie zdarzenie, tu髒 nad ranem, gdzie okoo godziny trzeciej. Samica czeka i czeka na samca, a jego wci髒 nie ma. A髒 w kocu si pojawia ale nie wydaje gosu takiego jak zwykle gdy przynosi pokarm. Po prostu przylecia z niczym. Jak ona si zerwaa z gniazda, jak go pogonia - a髒 pi籀ra si posypay. Znikna dosownie na chwilk, a po ok. 5 minutach wr籀cia z s籀jk. Nakarmia mode i znowu poleciaa. Tym razem przyniosa kosa i ponownie nakarmia mode. Dzie zaczyna si budzi. Matka i mode zamkny oczy i upajay si pierwszymi promieniami wschodzcego soca, a my pomalutku wycofalimy si wwozem i poszlimy spa.

Po kilku nocach spdzonych razem postanawiamy wr籀ci tu ponownie gdy mode troch podrosn, za jakie dwa tygodnie. Zostawiamy wszystko i ka髒dy wraca do siebie. Pod koniec czerwca dzwoni do Mariusza i prosz go 髒eby poszed tam i z daleka zerkn co si dzieje u naszych urali. Czy w og籀le s, a jak s, to jak du髒e, czy ju髒 wypierzone itp.
Na drugi dzie otrzymuj telefon. Dzwoni Bieszczady - tak wszystko OK, mode znacznie urosy i za kilka dni mog opuci gniazdo. Szybko wszyscy si zdzwaniamy i znowu spotykamy si w komplecie.
Tym razem jestemy bardzo ostro髒ni, to okres gdy samica ma mocno rozwinity instynkt macierzyski. Mo髒e by agresywna. Natomiast mode s ju髒 na tyle sprawne, 髒e mog wyskoczy z gniazda i zgin. Trzeba bardzo, bardzo uwa髒a.

Ruszamy tym razem wczesnym popoudniem. Idc w g籀r krtym, kamienistym strumykiem mijamy salamandry, kumaki i nawet padalca. Jednak co innego nam w gowie i nikt nie ma ochoty zatrzymywa si. To wszystko da si zrobi p籀驕niej, teraz tylko ostatnie nocne spotkania z rodzin puszczyka uralskiego, bo nie wiadomo czy jeszcze cho raz w 髒yciu co takiego si nam przytrafi.
Zajmujemy swoje miejsca jak zawsze. Niestety, ukaszowi co nie pasuje i przesuwa swoj czatownie oddalajc si od nas. Nastaje noc. Rodzina 髒yje swoim rytmem, samiec si poprawi i przynosi pokarm regularnie, a i samica te髒 od czasu do czasu przylatuje ze zdobycz. Mae duszki podrosy znacznie i ju髒 wida, 髒e to siostra z bratem, jeden jest znacznie wikszy od drugiego. Ich zachowanie podczas karmienia jest zupenie inne jak wikszoci s籀w. Absolutnie nie walcz ze sob o pokarm, wrcz odwrotnie, czekaj spokojnie jak matka poda ka髒demu z osobna. Czasami nawet mo髒na odnie wra髒enie, 髒e jeden drugiemu ustpuje kolejnoci jedzenia. To bardzo czue i delikatne zachowanie, kt籀rym jestem zaskoczony. Przecie髒 to jedni z najwikszych i najdoskonalszych zab籀jc籀w.

Taki sielankowy widok przerywa bardzo intensywny i charakterystyczny zapach. Tak, poznaj go, to od籀r kt籀ry pamitam z wyprawy na Kamczatk gdy na moich oczach, w guszy Syberii, zgin czowiek po髒arty przez nied驕wiedzia. Takie historie zostawiaj lady w m籀zgu.
wiadomy zagro髒enia m籀wi do chopak籀w - panowie nie wiem czy znacie ten zapach, ale na 99% to nied驕wied驕. Chyba jestemy nie tylko w rewirze urala. ukasz, kt籀ry by oddalony od nas, nie wytrzyma i na bosaka przybieg do nas. Wcale mu si nie dziwi. To straszne uczucie - kompletna ciemno, noc, a u boku najwikszy drapie髒nik europejski. Niby jestemy w grupie, ale to wcale nie znaczy, 髒e czujemy si bezpieczni. Wr籀d zwierzt zdarzaj si stare, zgry驕liwe czy psychiczne osobniki lub po prostu zaciekawione. A my w og籀le nie jestemy przygotowani na takie spotkanie. Wszyscy wyra驕nie syszymy jak porusza si wok籀 nas, jakby kto w kapciach chodzi po liciach. I w pewnym momencie przerywa cisz ogromne uderzenie drzewa o ziemi, nied驕wied驕 rozhuta i zwali pie stojcego drzewa. Nerwy w tym momencie byy na kracu wytrzymaoci, nie wiadomo byo co robi, a jeszcze gorsze, czego si spodziewa dalej. Przyznam szczerze, cholernie si balimy.
Najgorsza byaby ucieczka, wiadomi tego ka髒dy na wasn rk zacz si chroni, ja np. wlazem pod dwa statywy. Z gow w d籀 czekaem, co si wydarzy. Do dzisiaj nie wiem jak si tam zmieciem.
Ale na nasze szczcie po kilkudziesiciu minutach wszystko cichnie. Jeszcze nie wierzymy, 髒e to koniec. Czy髒by bya to cisza przed atakiem… Jednak nied驕wied驕 widocznie rozadowa energi na tym zwalonym drzewie i odszed. Zaczlimy pomau wraca do rzeczywistoci. Co z naszym uralem -spogldam przez noktowizor i widz jak samica urala poddenerwowana odprowadza wzrokiem intruza, kt籀ry poszed w d籀 naszego wwozu.
Mimo tego, i髒 do witu pozostao niedu髒o czasu, to okres ten cign si nam w nieskoczono. W kocu nadszed tak bardzo oczekiwany poranek. Dopiero wtedy zaczlimy si uspokaja.
Schodzilimy tropem nied驕wiedzia w d籀, niestety nie byo innej drogi. Na dole spotykamy drwali. Opowiadamy histori, a oni potwierdzaj - tak, tak, tu bardzo czsto chodzi misiu, taki stary i wielki, a odcisk jego apy nie mieci si na kartce A4.

Z puszczykiem uralskim spdzilimy jeszcze kilka nocy, na szczcie ju髒 bez mika. Poczynilimy kilka stara, kt籀re chyba skutecznie odstraszyy go z tego miejsca. A opr籀cz tego ka髒dy z nas mia w ostatecznoci po kilka flar, to dawao nam spore poczucie bezpieczestwa.
Ostatniej nocy 髒egnamy si ze wspania rodzin urala i odchodzimy z nadziej przetrwania tych modych, usamodzielnienia si i zao髒enia podobnych szczliwych rodzinek, takich, z jak my mielimy zaszczyt przebywa.
Na koniec gorce podzikowania dla caej rodziny puszczyka uralskiego oraz pozostaych zwierzt.

Tekst: Cezary Korkosz
Zdjcia: Mariusz Strusiewicz

[Nr 16, 17/92, 93] W krainie Urala



Imi
E-mail
Temat
Tre嗆
Przepisz kod:

 

© 2003-2012 Nasze Po這niny - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne

Wykonanie i administracja strony: JWK WebStudio