:: [Nr 5/98] Szpital w Lesku - prywatyzacja nam się nie opłaca
Artyku³ dodany przez: Redakcja (2010-04-13 17:25:50)

Kiedy w 2002 roku doszło do podziału dużego powiatu Bieszczadzkiego na Leski i Bieszczadzki dwóch działających na tym terenie szpitali ustrzycki był w bardzo dobrej kondycji finansowej, a leski w fatalnej. Tuż po podziale funkcję dyrektora leskiego szpitala objęła Alicja Szczepańska.


Czas pokazał, że decyzja jaką podjął wtedy zarząd powiatu leskiego okazała się nadzwyczaj szczęśliwą.

Naprawianie

- Swoje urzędowanie chcąc, nie chcąc musiałam rozpocząć od restrukturyzacji, tak modnej w szpitalach dopiero ostatnimi latami - mówi dyrektor Alicja Szczepańska - Oczywiście wiązało się to również ze zwolnieniami, a tym samym protestami załogi. Nie przysporzyło mi to na samym starcie popularności. Była to jednak decyzja konieczna by szpital nie został zlikwidowany. W restrukturyzacji pomagał Pani dyrektor Krzysztof Bałata. Jak twierdzi Szczepańska, najważniejszą rzeczą w restrukturyzacji jest systematyczność i konsekwencja. Jeśli się coś robi to od a do z. I tak było w przypadku jakichkolwiek remontów, czy zmian organizacyjnych związanych z restrukturyzacją. Jednym z najważniejszych zadań była modernizacja kotłowni. W końcowym efekcie powstała nowoczesna automatyczna kotłownia, którą obsługuje zaledwie jeden człowiek. Na dodatek przy szpitalu zamontowano 140 solarów do ogrzewania wody. Daje to wymierny efekt finansowy, same solary pozwalają zaoszczędzić rocznie 300 tys. zł. Cała inwestycja kosztowała 4 mln zł. ale dzięki różnego rodzaju dotacjom jakie dyrektor Szczepańska pozyskała i to na dodatek poza Podkarpaciem, szpital zapłacił zaledwie 200 tys. zł. Kolejnymi etapami restrukturyzacji było wyprowadzenie na zewnątrz pewnych uług, czyli prania i kuchni. Dyrektor próbowała też namówić salowe do utworzenia spółki i powierzyć im zadanie jakie do tej pory w szpitalu wykonują. - Napotkałam jednak na zdecydowany opór związków zawodowych. Dlatego też zdecydowałam się na likwidację nocnej zmiany dla salowych - mówi Szczepańska. Także przyznany Pni dyrektor Euro-Certyfikat 2009, można nazwać elementem restrukturyzacji. Ponieważ wieńczy on wprowadzenie sprawdzonych wzorów zarządzania, obiegu dokumentacji. W leskim szpitalu żaden dokument bez loga certyfikatu nie zostanie przez Szczepańską podpisany. Zniknęły też różnego rodzaju zeszyty, notatniki.

Kasy jak wszędzie ciągle brakuje

Do 2009 roku szpital bilansował swoje przychody z wydatkami. Jednak strajk średniego personelu medycznego spowodował iż rok 2009 zamknięto stratą wysokości 500 tys. zł.


Na komisji u pana wojewody została poproszona o uwzględnienie żądań strajkujących, w zamian wojewoda obiecał zrekompensować poniesione koszty związane z roszczeniami placowymi dało zwiększenie kosztów o 150 tys. zł miesięcznie, a wojewoda oczywiście żadnej rekompensaty nie dał. Tak więc stąd wzięła się ubiegłoroczna strata. Przy rocznym kontrakcie w wysokości 22 mln zł. nie jest to dużo, ale trzeba wiedzieć, że musimy tez z tego powodu ograniczać do minimum także inne wydatki. Miedzy innymi brakuje tez około miliona zł na zapłacenie wszystkich wymagalnych należności. Podkarpacie otrzymuje na jednego mieszkanka 1450 zł, reszta Polski 1670, to zdaniem dyrektor Szczepańskiej musi powodować stały problem z finansowaniem działalności szpitala. Minister zdrowia obiecuje wyrównanie tych proporcji i wszyscy na to czekają. W leskim szpitalu zwiększenie kwoty kontraktu o 1,5 mln zł. pozwoliło by na prawidłową działalność, bez ciągłych oszczędności i ograniczania wydatków do minimum. Szpital spłaca na bieżąco dwa kredyty na SOR i kotłownię. Nie zalega z płaceniem podatków i ZUS. Nie jest więc źle. W tej chwili Szczepańska przymierza się do generalnego remontu przychodni położonej w atrakcyjnym miejscu miasta. Jest już dokumentacja, drzewo na konstrukcję dachu podarowane przez sołectwa, brakuje 800 tys. zł, które trzeba gdzieś znaleźć bo nie można ich zabrać z bieżącej działalności.

Ostatnio dobre układy sąsiedzkie

Leski szpital zatrudnia 30 lekarzy, 2 rezydentów i trzy osoby w trakcie specjalizacji. Cała załoga liczy sobie 380 osób, a szpital ma 167 łóżek. Jak widać jest większy od ustrzyckiego o około 1/3 w wszystkich elementach, no może poza ilością łóżek, która jest podobna do ustrzyckiej. Dyrektor Szczepańska od początku chciała z Ustrzykami współpracować. Przesłała ówczesnej Pani staroście Ewie Sudoł plan restrukturyzacji, który wprowadzała w Lesku. Ostrzegała Ustrzyki przed zatrudnieniem Pani Ostrowskiej. Jednak te gesty nie były jakoś przychylnie przyjmowane w Ustrzykach. Dopiero dyrektor Marceli Kuca zdaniem Szczepańskiej stwarza nadzieję na dobrą współpracę. Spotykają się często i dużo rozmawiają o problemach swoich placówek. Szczepańska podsuwa mu dobre i sprawdzone w swoim szpitalu metody restrukturyzacji. Oboje ustalili, że nie będą tworzyć konkurujących z sobą oddziałów, a raczej się uzupełniać. Ta dobra współpraca również dobrze rokuje obu szpitalom. Także projekt profilaktyki chorób krążenia, układu oddechowego, raka piersi realizowany przez leski szpital z funduszy norweskich obejmuje swoim zasięgiem powiat Bieszczadzki. Więcej napiszemy o tym w następnym numerze Połonin.

Ustrzycki szpital dąży do przekształcenia się w spółkę prawa handlowego. W Lesku wcale tego nie chcą. Na przekształceniu zyskają szpitale zadłużone w skarbie państwa-ZUS, po datki. Leski szpital płaci te zobowiązania na bieżąco, nie ma też innych długów które przejęło by starostwo. Po co się więc przekształcać. Wystarczy zwiększyć kontrakt o 1,5 mln zł. a było by znakomicie. Znając determinacje w działaniu dyrektor Alicji Szczepańskiej można być pewnym, ze tak właśnie się stanie.

Wiesław Stebnicki


adres tego artyku³u: http://www.naszepo³oniny.pl/articles.php?id=915