:: [Nr 8/84] Niecierpliwość
Artyku³ dodany przez: Redakcja (2009-06-21 12:22:03)

O tym, że Bieszczady przez półwiecze ich turystycznej eksploatacji zachowaÅ‚y status gór dzikich i niebezpiecznych Å›wiadczÄ… przedwakacyjne rodzinne debaty w wielu polskich domach. - Jechać, czy nie jechać, poznać wreszcie Bieszczady, czy też przezornie trzymać siÄ™ od nich z daleka? Któż tam pospieszy z pomocÄ…? Wakacje w Bieszczadach dla tych, którzy tu nigdy nie byli uważane sÄ… za przedsiÄ™wziÄ™cie o znacznym stopniu ryzyka, niemalże na pograniczu sportów ekstremalnych. O Bieszczadach najczęściej wie siÄ™ tyle, że tutejsza cywilizacja ogniskuje siÄ™ w PolaÅ„czyku i Solinie, a caÅ‚a reszta tajemniczej krainy wyglÄ…da tak, jak jÄ… Gerhard ongiÅ› opisaÅ‚, albo tak, jak w „Bazie ludzi umarÅ‚ych” na ekranie w tonacji czerni i bieli pokazano, a sam tytuÅ‚ filmu już wystarczajÄ…co odstrasza. Prasa uwypukla specyfikÄ™ bezludnej krainy rzÄ…dzonej rytmem pierwotnej przyrody, krainy wielkich przestrzeni i niczym nie zmÄ…conej ciszy. Amator wakacyjnego wypadu w Bieszczady jest przeÅ›wiadczony, że ciszÄ™ trzeba szczególnie szanować, bo tylko wówczas usÅ‚yszeć można budzÄ…cy grozÄ™ delikatny szelest zdradziecko peÅ‚znÄ…cej żmii. Strach roÅ›nie i potężnieje. Jechać w Bieszczady i siÄ™ bać, czy też nie bać siÄ™ i nie jechać. Bo jak tu siÄ™ nie bać, nie tyle nawet o siebie, co o najbliższych, o dzieci zwÅ‚aszcza, bo wiadomo, że jeÅ›li siÄ™ nieszczęście przydarzy - sczeznąć przyjdzie wÅ›ród gór.
Górska cisza doczekaÅ‚a siÄ™ wielu znakomitych literackich opisów, wkomponowana w krajobraz falistego horyzontu, zieleÅ„ lasów i bÅ‚Ä™kit wód, staÅ‚a siÄ™ hasÅ‚em promujÄ…cym Bieszczady. Cisza – jeÅ›li jÄ… nutami udokumentować – jest muzycznÄ… ilustracjÄ… prawdziwych, gÅ‚Ä™bokich, dalekich od zgieÅ‚kliwego Å›wiata Bieszczadów. Cisza jest obiektem kultu, zdarza siÄ™ jednak, iż jak na wybawienie czeka siÄ™ na moment, kiedy cisza pÄ™knie, kiedy z dalekiej, ledwo wyczuwalnej wibracji powietrza zmieni siÄ™ w trudny do wytrzymania haÅ‚as. Na pomoc z nieba, na Å›migÅ‚owiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego czeka siÄ™ w dowolnym punkcie Bieszczadów kilkanaÅ›cie minut, nastawiajÄ…c ucho na północny zachód, w kierunku Sanoka. DÅ‚ugo? Najczęściej krócej niż w plÄ…taninie ulic zakorkowanych wielkomiejskim ruchem. Żółta latajÄ…ca maszyna z lekarzem na pokÅ‚adzie i caÅ‚Ä… skomplikowanÄ… medycznÄ… elektronikÄ… godnÄ… szpitalnego oddziaÅ‚u ratunkowego wchodzi do akcji na Å›ródleÅ›nej polanie, na wyspie na Zalewie, na boisku w Å›rodku wsi, na Å‚Ä…ce opodal lasu i na czarnym asfalcie krÄ™tej, pozawijanej w serpentyny szosy. Czasem wydaje siÄ™, że czeka siÄ™ dÅ‚ugo, zbyt dÅ‚ugo i dlatego z nadziejÄ… zmieszanÄ… ze zniecierpliwieniem spoglÄ…da siÄ™ w niebo, czekajÄ…c aż cisza zostanie zÅ‚amana. - Obiektywny czas pokazujÄ… wskazówki zegarka; czÄ™sto wyÅ›cig o życie Å‚atwiej wygrać w Bieszczadach niż w centrum milionowej aglomeracji – mówi ratownik GOPR, dla którego współpraca z latajÄ…cÄ… karetkÄ… jest chlebem codziennym.
Woda wzmacnia dźwiÄ™k. Wielka bieszczadzka woda, Jezioro SoliÅ„skie, jest strefÄ… ciszy. SÅ‚ychać jedynie Å‚opot biaÅ‚ych żagli przy zwrocie, czasem plusk wioseÅ‚ kajaka, czasem jednak czeka siÄ™ na ryk silnika ratowniczej motorówki. Na wÄ…skim skrawku brzegu, gdzie stromy zalesiony stok styka siÄ™ z wodÄ…, ktoÅ› czeka na pomoc. W takim miejscu, czyli na wielu kilometrach skomplikowanej linii brzegowej jej nadejÅ›cie anonsowane jest niecodziennym na jeziorze haÅ‚asem czynionym przez szybkÄ… łódź Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. – NajkrótszÄ… trasÄ… przez jezioro docieramy tam, gdzie nie ma dróg, tam, gdzie pogotowie nie dojedzie i tam, gdzie teren nie pozwala na lÄ…dowanie Å›migÅ‚owca. Do minimum skracamy czas miÄ™dzy wezwaniem pomocy a interwencjÄ… lekarza – ratownik WOPR wyjaÅ›nia tajniki swej nadwodnej sÅ‚użby.
Przed laty dla wakacyjnych przybyszów Ustrzyki Dolne i Lesko, dwa bieszczadzkie miasteczka z ich szpitalami, przychodniami lekarskimi, aptekami a przede wszystkim stacjami pogotowia ratunkowego traktowane byÅ‚y jako jedyne zaplecze medyczne. Ale z gór do miasta wcale nie jest blisko. – Jechać w te góry z maÅ‚ymi dziećmi i co zrobić jak nagle siÄ™ rozchorujÄ…? Brać na wakacje babciÄ™, przecież niedomaga od czasu do czasu? Dziadek chciaÅ‚by kilka dni od życia w bloku odpocząć, ale czy ryzykować z jego zdrowiem, kto mu tam w razie pilnej potrzeby pomoże? Jeszcze niedawno retoryka przedwakacyjnych pytaÅ„ byÅ‚a oczywista, dziÅ› lokalizacja staÅ‚ych, gÅ‚Ä™boko w Bieszczadach rozsianych stacji pogotowia ratunkowego – w Cisnej, Lutowiskach, PolaÅ„czyku i letniej sezonowej w Ustrzykach Górnych jest dziaÅ‚aniem zarówno na miarÄ™ rzeczywistych potrzeb wyliczonych drogÄ… medycznej statystyki, jak i przedsiÄ™wziÄ™ciem na rzecz poczucia bezpieczeÅ„stwa każdego z przybyszów. – Ludzie pÅ‚acÄ… skÅ‚adki na fundusz zdrowia, wiÄ™c choćby poczucie bezpieczeÅ„stwa, w imiÄ™ hasÅ‚a wakacje bez stresu, siÄ™ im z tego tytuÅ‚u należy – komentuje sens swojej pracy na prowincjonalnym posterunku dyżurny ratownik z zaÅ‚ogi karetki, w każdej chwili gotowej do natychmiastowego wyjazdu. Pojedzie i gÅ‚oÅ›no bÄ™dzie wyÅ‚a. BieszczadzkÄ… ciszÄ™ zakłóci; ktoÅ› na to wycie niecierpliwie czeka.

Jakub Demel


adres tego artyku³u: http://www.naszepo³oniny.pl/articles.php?id=649