:: [Nr 8/84] Miejsca, które musisz odwiedzić - Arłamów
Artyku³ dodany przez: Redakcja (2009-06-21 11:47:10)

Wojna w Bieszczadach trwała kilka lat dłużej. Powodem były walki z ukraińskimi nacjonalistami spod znaku UPA. Tragicznym plonem tych walk były doszczętnie zniszczone bieszczadzkie wsie. W roku 1948 doszła do tego jeszcze akcja wysiedleńcza rodzin o ukraińskim pochodzeniu na ziemie odzyskane. Zlikwidowano tym sposobem naturalne zaplecze dla band UPA, ale jednocześnie prawie całkowicie wyludniono te tereny. Taki los spotkał też między innymi Arłamów, Trójcę, Jamną. Wioski te przez lata niszczały, dziczały przydomowe sady. Odwiedzały je dzikie zwierzęta, zaś jesienią ludzie zbierający jabłka i śliwy. Właśnie podczas takiej zakładowej wycieczki na zbiór śliw po raz pierwszy zobaczyłem ośrodek w Arłamowie.


Było to w 1968 roku. Stał już gotowy obecny główny budynek. Ojciec wytłumaczył mi, że buduje się tutaj ośrodek wypoczynkowy Urzędu Rady Ministrów. Co ciekawe nie było jeszcze zbyt wielkich obostrzeń w dojeździe w okolice ośrodka. Ba, ówczesny premier Józef Cyrankiewicz, który często tutaj gościł lubił się oderwać od ochroniarzy i samodzielnie pospacerować np. po Ustrzykach. Sady pełne jeszcze w latach sześćdziesiątych owoców znajdowały się w wymarłej wsi leżącej po prawej stronie drogi dojazdowej do ośrodka w Arłamowie. Jeszcze dzisiaj można oglądać ruiny domów wymarłej wsi leżące nad strumieniem , w dole stoku naprzeciw dzisiejszego ośrodka w Arłamowie.
Największy rozkwit całego już kompleksu wypoczynkowego nastąpił w latach siedemdziesiątych, w okresie sekretarzowania tow. Edwarda Gierka i premiera Piotra Jaroszewicza. Prócz rozbudowy samego Arłamowa, powstaje lotnisko w Krajnej, ośrodek w Trójcy, domy wypoczynkowe w Mucznem. Cały prawie kompleks zostaje odgrodzony wysokim płotem i rowami zapobiegającymi ucieczce dzikich zwierząt z ośrodka na zewnątrz. Bo od lat siedemdziesiątych tereny ten to głównie miejsce polowań dla najważniejszych wtedy ludzi w Polsce i ich gości. Premier Jaroszewicz upolował tu niedźwiedzia, który po dziś dzień stoi w ustrzyckim muzeum przyrodniczym, jugosłowiański przywódca Jozif Broz- Tito odstrzelił żubra. Polowali tutaj i wypoczywali prominentni politycy krajów tzw. demokracji ludowych ale też przedstawiciele rodzin królewskich, oraz politycy sprzyjający ówczesnej Polsce z państw europy zachodniej.
Nad prawidłowym działaniem całego kompleksu czuwał człowiek o ogromnej władzy, pułkownik Kazimierz Doskoczyński. Doskoczyński jak głosi fama zasłonił swoim ciałem przed strzałem zamachowca premiera Cyrankiewicza, dlatego od tej pory miał nieograniczone możliwości działania. Rozbudował więc cały kompleks do ogromnych rozmiarów, a w planach miał doprowadzić do połączenia Arłamowa z Mucznem, Tarnawą i Wołosatem. Miało się to stać kosztem nowych wysiedleń nielicznych zamieszkałych miejscowości na tej trasie. W ten sposób miało powstać określane przez miejscowych Wielkie Księstwo Arłamowskie.
Pierwsze rysy na działalności ośrodka pojawiły się w roku 1981. Solidarność żądała przekazania Arłamowa na sanatorium przeciwgruźlicze. Ośrodek chciał odwiedzić goszczący wtedy w Ustrzykach Lech Wałęsa, jednak wojsko chroniące wtedy Arłamowa, nie dopuściło go tam. Jak na ironię losu po wprowadzeniu stanu wojennego mógł spędzić w Arłamowie długie miesiące, bo tam właśnie go internowano.
Przełomowy rok 1989, stał się też przełomowym dla ośrodka w Arłamowie. Przekazano go bowiem niezbyt bogatej gminie Ustrzyki Dolne. Miał się stać dla gminy kurą znoszącą złote jaka. Niestety dzierżawcy obejmujący rządy w Arłamowie nie mieli szczęśliwej ręki do interesów i zmieniali się dość często. W końcu burmistrz Piotr Korczak przedstawił radnym propozycję sprzedaży Arłamowa, zaś za zarobione pieniądze zaproponował budowę krytej pływalni w Ustrzykach. Wniosek Korczaka przeszedł zaledwie jednym głosem i dobrze się stało.
Dziś miasto zasilane jest pieniędzmi z podatku płynącego z prężnie działającego ośrodka w Arłamowie. Zaś w mieście powstała piękna kryta pływalnia. Nazwa Arłamów pochodzi od słowa Arłam, czyli włóczęga. Dzisiejsi włóczędzy to w dobrym znaczeniu tego słowa turyści. Oby jak największa ich grupa zajrzała od czasu do czasu do Arłamowa, bo zajrzeć tam naprawdę warto.


adres tego artyku³u: http://www.naszepo³oniny.pl/articles.php?id=642