:: [Nr 5/81] SP ZOZ Ustrzyki - za plecami ściana
Artyku³ dodany przez: Redakcja (2009-04-25 17:14:24)

Cyfry są bezwzględne. Te z rocznego bilansu SP ZOZ Ustrzyki bezwzględne jeszcze bardziej. Jeśli nie będzie radykalnych cięć kosztów, szpital padnie. Gdy padnie szpital do starostwa wejdzie komisarz. Starostwo też może paść, pora by wszyscy to zrozumieli.
Długi urosły do 8,4 mln zł., te natychmiast wymagalne do kwoty 2,98 mln zł. Za drzwiami stoi więc komornik i lada chwila w nie zapuka. Jak zapuka i wejdzie pieniędzy braknie nawet na pobory o innych rzeczach nie mówiąc. Przyszła pora na drastyczne cięcia.


Płace w SP ZOZ to ponad 85% kosztów

Gdy przyjrzymy się strukturze kosztów to te osobowe wynoszą 12.826.417 zł, przy dochodach 14.875.897 zł. Stanowią więc 86,22% kosztów. Na pozostałe wydatki, w tym spłatach kredytów, lekarstwa, żywność, media pozostaje niespełna 2 mln zł. To za mało by szpital działał prawidłowo. Dlatego szpital zadłuża się co miesiąc o 170 tysięcy zł. Dodać trzeba, że szpital mimo wszystko realizuje z nadwyżką kontrakty zawarte z NFZ.
Rezerwy istnieją tylko i wyłącznie w kosztach osobowych. Statystyki ogólnopolskie mówią iż na jedno szpitalne łóżko przypada około 1,6 zatrudnionej w szpitalu osoby. W Ustrzykach wskaźnik ten wynosi już blisko 2,2 osoby. Wniosek jest prosty, trzeba ciąć zatrudnienie. Dyrektor Marceli Kuca na ostatniej sesji Rady Powiatu przedstawił projekt restrukturyzacji szpitala. Jak z niego wynika w latach 2009- 2010 ma zostać zwolnionych 44 pracowników szpitala. To bolesny ale zarazem najważniejszy punkt trzywariantowej restrukturyzacji.

Co jeszcze?

W programie restrukturyzacji przedstawiono trzy jego warianty. Zwolnienia są konieczne w każdym z nich. Najłagodniejszy wariant zakładał poręczenie przez starostwo kredytu w wysokości 2,5 mln oraz comiesięczny zastrzyk pieniędzy ze starostwa w wysokości 50 tysięcy zł, przez okres dwóch lat. Ta wersja jest nierealna bo starostwo tez stoi przed ścianą. Mogło poręczyć kredyt w wysokości 1,5 mln zł i tak zrobiło głosami 13 radnych. Istnieje więc konieczność realizacji drugiego, a w najgorszym razie trzeciego wariantu. Drugi przewiduje likwidację oddziału pediatrii. Oddział ten jest niewątpliwie potrzebny ale generuje spore długi. Liczący 15 łóżek oddział ma obłożenie około 51%, a musi go obsługiwać aż 13 osób. Efekt strata w 2008 roku na tym oddziale wyniosła prawie 500 tysięcy zł. W miejsce pediatrii miałby powstać liczący 20 łóżek oddział opieki paliatywnej, który nie przynosił by strat. Z taką decyzją trudno było by się pogodzić rodzicom z Ustrzyk, ale tu nie gra się już o drobne korekty, a o być albo nie być szpitala. Gdyby i ta zmiana nie przyniosła efektu przyszła by pora na likwidację całej zabiegówki. Czyli likwidację chirurgii, ginekologii i położnictwa. Pozostała by interna, zabiegówka, rehabilitacja i pomoc doraźna.

Co na to pracownicy.

Trudno będzie im się z tym pogodzić. Pamiętamy bowiem czas gdy w czasie pierwszej tzw. restrukturyzacji chciano zwolnić kilka pielęgniarek, krzyk był ogromny, były procesy sądowe. Inna sprawa, że wtedy za rządów dyr. Roczniaka z jednej strony chciano kilka osób zwolnić, z drugiej zaś nawet kilka osób więcej zatrudniono. To wtedy pracownicy doszli do wniosku, że szpital nigdy nie utonie, a w sytuacjach awaryjnych poratuje go starostwo. Starostwo poręczając kredy 1,5 mln dla SP ZOZ zamyka sobie drogę na jakiś czas do pozyskiwania pieniędzy unijnych na inwestycje. Po prostu nie będzie go stać na wkład własny. Radni w większości to zrozumieli, pora by dotarło to do pracowników. Statek tonie, a jak mówił dyrektor jeden ze związkowców na jakieś z narad pyta o podwyżki. Tutaj raczej trzeba by obniżać pobory by uratować szpital. I jeszcze jedna sprawa, każdy skarży się na niskie pobory, jednak w Ustrzykach jeśli ktoś zarabia 1500 zł jest już krezusem, a średni personel w szpitalu zarabia więcej o czym świadczą dokumenty płacowe, a niekoniecznie słowa pracujących tam osób. Spłata pożyczki to także pobory tyle, że pieniądze wzięło się wcześniej. A niektórzy pracownicy SP ZOZ mówiąc o poborach zapominają dodać , że spłacają kredyt.

To może sprywatyzować?

Był taki pomysł. Ale struktura długów szpitalnych niezbyt na to pozwala. Umorzeniu mogło by ulec jakieś 3 mln zł. Resztę i tak trzeba spłacić. Taki wariant wymyśliła minister Kopacz. Prywatyzując szpital starostwo musiało by przejąć na siebie pozostałe 6 milionów. Ten dług dodany do obecnych zobowiązań starostwa spowodował by jego upadek. Rodzi się pytanie, czy podoba nam się przynależność do- choćby -powiatu leskiego. Pozostawiam to pod rozwagę mieszkańców całego powiatu Bieszczadzkiego. Inny wariant prywatyzacji to szukanie prywatnego kontrahenta, na przejęcie szpitala i jego długów. Zapewne taki by się znalazł. Pytanie tylko co zrobił by ze szpitalem. Prawdopodobnie hotel lub hospicjum, bo prywatnego inwestora interesuje tylko zysk, a nie bilansowanie przychodów z kosztami.

Jak więc widać nie ma dobrych sposobów na rozwiązanie tej niezwykle trudnej sytuacji. Każde z proponowanych rozwiązań jest bolesne, niestety w tej chwili konieczne. Miałem o tej sytuacji nie pisać w numerze świąteczny, drugiej jednak strony może to dobry czas na przemyślenie w każdym domu tego problemu. Wszak losy szpitala to nie tylko sprawa dla 15 radnych starostwa i 303 pracowników SP ZOZ, to problem każdego z nas.

Wiesław Stebnicki


adres tego artyku³u: http://www.naszepo³oniny.pl/articles.php?id=600