:: [Nr 2/78] Moje wspomnienia z walk o wolność Polski
Artyku³ dodany przez: Redakcja (2009-02-27 13:09:04)

Antoni Stępkowski

Każde pokolenie Polaków walczyło o niepodległość Polski. Mój pradziadek walczył w Powstaniu Styczniowym, za co został zesłany na Sybir. Doskonale pamiętam wypchaną głowę renifera wiszącą na ścianie naszego domu, którą pradziadek przywiózł z zesłania. Dziadek i ojciec walczyli w I Wojnie Światowej.


Dziadek był żołnierzem piechoty a ojciec ułanem w 1 Pułku Ułanów Legionów Polskich rotmistrza Władysława Beliny-Prażmowskiego, wchodzącego w skład I Brygady legionów. Wraz ze swym pułkiem brał udział w jednej z najważniejszych bitew na legionowym szlaku a mianowicie w bitwie pod Kościóchnówką. Następnie w ramach 1 Pułku Szwoleżerów walczył z Ukraińcami pod Dołhobyczowem oraz z Armią Czerwoną podczas wojny polsko-radzieckiej. W bitwie warszawskiej został ranny w dniu 17 sierpnia 1920 roku pod Płońskiem. Za udział w walkach otrzymał wiele odznaczeń, między innymi Krzyż Walecznych, Krzyż Niepodległości, medal za wojnę 1918-1921 i Brązowy Krzyż Zasługi. Również w moim życiu był czas walki. Do konspiracji w ramach Armii Krajowej wstąpiłem w jesienią 1942 roku.





W poczÄ…tkach 1943 roku, po zorganizowaniu OkrÄ™gu Wojskowego w Kowlu, zostaÅ‚em Å‚Ä…cznikiem przy dowództwie OkrÄ™gu. W 1943 roku UPA rozpoczęło mordowanie Polaków na WoÅ‚yniu. W wiÄ™kszych skupiskach ludnoÅ›ci polskiej powstawaÅ‚a samoobrona, której zadaniem byÅ‚a obrona ludnoÅ›ci polskiej. W tym czasie dowództwo OkrÄ™gu zorganizowaÅ‚o lotne oddziaÅ‚y partyzanckie majÄ…ce, w razie potrzeby, wspierać samoobronÄ™. W styczniu 1944 roku caÅ‚a zorganizowana mÅ‚odzież poszÅ‚a do lasu, wstÄ™pujÄ…c do oddziałów powstajÄ…cej wÅ‚aÅ›nie 27 WoÅ‚yÅ„skiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Również ja, w towarzystwie dwóch mÅ‚odszych braci 14 i 16 letniego, udaÅ‚em siÄ™ do lasu. Po miesiÄ…cu, mój Å›redni brat zginÄ…Å‚ w walce a wraz z nim dwóch jego kolegów. Silny ostrzaÅ‚ nieprzyjaciela sprawiÅ‚, że ich zwÅ‚ok nie można byÅ‚o zabrać z placu boju. W partyzantce byÅ‚em Å‚Ä…cznikiem przy sztabie dywizji. JeździÅ‚em konno rozwożąc rozkazy do poszczególnych oddziałów. Dywizja nasza współpracowaÅ‚a z armiÄ… sowieckÄ… i ramach tej współpracy utrzymywaÅ‚a pewien odcinek frontu. W koÅ„cu marca 1944 roku zostaÅ‚em wysÅ‚any z pocztÄ… za front do sztabu armii sowieckiej. WziÄ…Å‚em szeÅ›ciu chÅ‚opów na koniach i wyruszyliÅ›my na wschód. JechaÅ‚em na czele mojego oddziaÅ‚u, dosiadajÄ…c, za namowÄ… kolegów, przepiÄ™knego ogiera. ChodziÅ‚o o zrobienie wrażenia na sowietach. JadÄ…c lasem zatrzymaliÅ›my siÄ™ na rozstajnych drogach nie wiedzÄ…c, w którÄ… stronÄ™ skrÄ™cić. Z trudnoÅ›ciÄ… powstrzymywaÅ‚em mojego ogiera, gdy z lasu wybiegÅ‚ żoÅ‚nierz sowiecki krzyczÄ…c „zdjes miny”. Szczęśliwym trafem ominÄ™liÅ›my pole minowe aż strach pomyÅ›leć, co by siÄ™ staÅ‚o gdybyÅ›my pojechali dalej. PrzedzierajÄ…c siÄ™ w kierunku linii frontu, dotarliÅ›my do opuszczonych zabudowaÅ„ gospodarskich. ZnajdowaÅ‚ siÄ™ tutaj sowiecki oficer, który ze stodoÅ‚y obserwowaÅ‚ przez lornetkÄ™ przedpole. Podwórze gospodarstwa pokryte byÅ‚o stosem trupów osÅ‚oniÄ™tych pÅ‚aszczami a wokół leżaÅ‚o mnóstwo karabinów. W naszych oddziale partyzanckim nie mieliÅ›my za wiele broni, wiÄ™c poprosiÅ‚em oficera aby pozwoliÅ‚ nam zabrać kilka karabinów. PozwoliÅ‚, wiÄ™c każdy z nas zabraÅ‚ po dwie sztuki broni i tak wyposażeni ruszyliÅ›my w dalszÄ… drogÄ™. Bez wiÄ™kszych przeszkód dotarliÅ›my do wioski, w której stacjonowaÅ‚ sztab sowiecki. Siedziba sztabu mieÅ›ciÅ‚a siÄ™ w dwuizbowej chaÅ‚upie wiejskiej. W pierwszej izbie znajdowaÅ‚a siÄ™ centrala telefoniczna a w drugiej, ciemnej od dymu papierosowego, odbywaÅ‚a sie odprawa. Za dÅ‚ugim stoÅ‚em, obok wiszÄ…cej na Å›cianie mapy, siedziaÅ‚o kilkunastu oficerów zajÄ™tych ożywionÄ… dyskusjÄ…. ZameldowaÅ‚em siÄ™, wyjawiÅ‚em cel swojego przybycia i oddaÅ‚em pocztÄ™. PrzyjÄ™to nas goÅ›cinnie, nasze konie nakarmiono w stodole a nas zaprowadzono do stołówki. Po zjedzeniu obiadu zebraliÅ›my siÄ™ sztabem siedzÄ…c na koniach. WrÄ™czono mi pocztÄ™ oraz trzy nowiutkie automaty „pepeszki”. Z chaÅ‚upy zajmowanej przez sztab wyszÅ‚o nas pożegnać kilku oficerów. Z wielkim zdziwieniem zauważyli, że każdy z nas ma po dwa sowieckie karabiny. BezzwÅ‚ocznie wyjaÅ›niÅ‚em pochodzenie broni. Zabrano nam szczęśliwie pozyskane sowieckie karabiny, dajÄ…c w zamian broÅ„ niemieckÄ…. Trzeba wyjaÅ›nić, że w tym czasie stosunek sowieckich oficerów do nas byÅ‚ bardzo życzliwy a chwilami nawet przyjazny. W kwietniu 1944 roku na naszym odcinku frontu nastÄ…piÅ‚a duża intensyfikacja walk. AtakowaÅ‚y nas niemieckie jednostki pancerne. W WielkÄ… SobotÄ™ otrzymaliÅ›my zrzut lotniczy z Londynu. ByÅ‚o w nim trochÄ™ broni, amunicji, mundurów, zegarków i dolarów. W NiedzielÄ™ WielkanocnÄ… 10 kwietnia ataki niemieckie tak siÄ™ nasiliÅ‚y, że sztab musiaÅ‚ opuÅ›cić zajmowanÄ… wieÅ› i przenieść siÄ™ do lasu. Dywizja nasza byÅ‚a coraz bardziej okrążana. Sowieci wycofali siÄ™ z tego odcinka frontu, zostawiajÄ…c nas sam na sam z oddziaÅ‚ami niemieckimi. Sytuacja stawaÅ‚a siÄ™ coraz bardziej dramatyczna a gdy 18 kwietnia w tragicznych okolicznoÅ›ciach polegÅ‚ dowódca dywizji ppÅ‚k Jan Kiwerski „Oliwa”, zapadÅ‚a decyzja o przebijaniu siÄ™ z okrążenia. W pierwszej wersji mieliÅ›my siÄ™ przebijać na wschód za wycofujÄ…cymi siÄ™ sowietami. Później nastÄ…piÅ‚a zmiana decyzji i zgodnie z rozkazem przebijaliÅ›my siÄ™ na północ na teren Polesia. NajpoważniejszÄ… przeszkodÄ… na tym kierunku przemarszu byÅ‚a linia kolejowa CheÅ‚m-Kowel, wzdÅ‚uż której Niemcy posiadali bunkry i inne umocnienia przeznaczone do obrony linii kolejowej. ByliÅ›my zmuszeni pozostawić wozy taborowe i caÅ‚y absolutnie niezbÄ™dny sprzÄ™t przeÅ‚adować w koÅ„skie juki. Poszczególne oddziaÅ‚y uformowane w kolumny ruszyÅ‚y, pod osÅ‚onÄ… nocy, na północ w kierunku torów kolejowych. Pomimo bardzo ciemnej nocy po dojÅ›ciu pierwszej kolumny do linii kolejowej, Niemcy otworzyli silny ogieÅ„ z karabinów maszynowych, oÅ›wietlajÄ…ce pole ostrzaÅ‚u racami Å›wietlnymi. W krótkim czasie nadjechaÅ‚ niemiecki pociÄ…g pancerny, którego dziaÅ‚a i ciężkie karabiny zadaÅ‚y naszym oddziaÅ‚om znaczne straty. Zginęło wielu żoÅ‚nierzy a wielu zostaÅ‚o rannych. Tylko część oddziałów przeszÅ‚a przez tory a reszta pozostaÅ‚a w okrążeniu. Ponowne próby wydostania siÄ™ z okrążenia ponawiano w kolejnych nocach. W efekcie uporczywych dziaÅ‚aÅ„ wiÄ™kszość oddziałów wyszÅ‚a z okrążenia, jednak spora liczba rozproszonych żoÅ‚nierzy oraz szpital polowy wraz z rannymi i personelem, pozostali w okrążeniu. Niemcy krążyli po lasach czoÅ‚gami i transporterami, wyÅ‚apywali naszych żoÅ‚nierzy i nasze przerażone konie. Ja również pozostaÅ‚em w okrążeniu, noszÄ…c na plecach radiostacjÄ™, nie zdoÅ‚aÅ‚em przedostać siÄ™ za zbawcze tory. ZnaleźliÅ›my siÄ™ w bardzo trudnej sytuacji i jedynym miejscem, w którym mogliÅ›my przeczekać, byÅ‚y rozlegÅ‚e bagna i tam też zatrzymaliÅ›my siÄ™ korzystajÄ…c z szaÅ‚asów pozostawionych przez partyzantkÄ™ sowieckÄ…. Mimo trudnych warunków byÅ‚ to dla mnie czas radoÅ›ci, bo na bagnach spotkaÅ‚em mojego najmÅ‚odszego brata. Na bagnach przebywaliÅ›my kilka dni, do 30 kwietnia. W tym dniu zostaliÅ›my przerzuceni na LubelszczyznÄ™ przy pomocy oddziałów partyzanckich z tamtego terenu. Najtrudniejszym elementem przejÅ›cia na LubelszczyznÄ™ byÅ‚a przeprawa przez Bug w okolicach Dubienki. Przez wezbranÄ… wiosennymi wodami rzekÄ™, przepÅ‚ywaliÅ›my w peÅ‚nym uzbrojeniu, trzymajÄ…c siÄ™ napompowanych dentek ciÄ…gniÄ™tych na sznurach. DÄ™tki kursowaÅ‚y w jednÄ… i drugÄ… stronÄ™ przeprawiajÄ…c żoÅ‚nierzy. Miejscowi chÅ‚opi nakarmili nas i przenocowali w stertach sÅ‚omy. Na kolejnÄ… noc poszliÅ›my w hrubieszowskie lasy, gdzie ojciec jednego z kolegów byÅ‚ kierownikiem tartaku. Tam zajęła siÄ™ nami hrubieszowska organizacja Armii Krajowej, sfotografowali nas i wyrobili niezbÄ™dne dokumenty. MajÄ…c obowiÄ…zujÄ…cy w Generalnym Gubernatorstwie dokument tożsamoÅ›ci czyli kenkartÄ™(Kennkarte), wyjechaÅ‚em pociÄ…giem do Lublina, gdzie mieszkaÅ‚ mój cioteczny brat. Tam też spotkaÅ‚em moich rodziców, których Niemcy wywieźli z oblężonego Kowla. W Lublinie zakoÅ„czyÅ‚ siÄ™ w moim życiu okres partyzancki. Jakie byÅ‚y dalsze losy oddziałów 27 WoÅ‚yÅ„skiej Dywizji Piechoty AK? OddziaÅ‚y partyzanckie, które przeszÅ‚y przez tory na Polesie, zostaÅ‚y tam ponownie okrążone, ale udaÅ‚o siÄ™ im z okrążenia wydostać. Zgrupowanie WÅ‚odzimierskie przeszÅ‚o przez liniÄ™ frontu forsujÄ…c Prypeć. Forsowanie Prypeci zostaÅ‚o okupione licznymi ofiarami wÅ›ród żoÅ‚nierzy. Po przejÅ›ciu frontu żoÅ‚nierze zostali rozbrojeni i wcieleni do armii Berlinga. Zgrupowanie Kowelskie walczÄ…ce z Niemcami na Polesiu przeszÅ‚o przez Bug na LubelszczyznÄ™, gdzie toczyÅ‚o walki do lipca. W lipcu sowieci okrążyli czoÅ‚gami naszÄ… dywizjÄ™ i rozbroili jÄ…. Po wojnie dowódca jednostki, która rozbrajaÅ‚a 27 WoÅ‚yÅ„skÄ… DywizjÄ™ Piechoty AK przyjechaÅ‚ do Warszawy i odnalazÅ‚ naszego dowódcÄ™. Podczas spotkania przeprosiÅ‚ go mówiÄ…c: „widziaÅ‚em jak okropnie byÅ‚o Wam przykro oddawać trudno zdobytÄ… broÅ„, ale taki miaÅ‚em rozkaz i musiaÅ‚em to zrobić”.

Antoni Stępkowski

Od Redakcji:
27 WoÅ‚yÅ„ska Dywizja Piechoty Armii Krajowej utworzona zostaÅ‚a w poczÄ…tkach 1944 roku w ramach „Akcji Burza”. ByÅ‚a to najwiÄ™ksza jednostka taktyczna Armii Krajowej liczÄ…ca bez maÅ‚a siedem tysiÄ™cy żoÅ‚nierzy. W skÅ‚ad dywizji wchodziÅ‚y przede wszystkim zbrojne oddziaÅ‚y Armii Krajowej z OkrÄ™gu WoÅ‚yÅ„ w tym liczne oddziaÅ‚y lokalnej samoobrony woÅ‚yÅ„skiej. Najważniejszym powodem utworzenia dywizji byÅ‚a sytuacja w jakiej znalazÅ‚a siÄ™ ludność polska na kresach wschodnich, która w wyniku dziaÅ‚alnoÅ›ci UkraiÅ„skiej PowstaÅ„czej Armii, opanowanej przez skrajnych faszystów i nacjonalistów, stanęła przed groźbÄ… biologicznej zagÅ‚ady. WczeÅ›niejsze próby powstrzymania mordów etnicznych poprzez dziaÅ‚ania lokalnej samoobrony oraz apele do ukraiÅ„skich nacjonalistów, nie przyniosÅ‚y oczekiwanego rezultatu, stÄ…d też RzÄ…d Polski na uchodźstwie zdecydowaÅ‚ siÄ™ na utworzenie dywizji. Zadaniem dywizji byÅ‚a walka z UPA a nastÄ™pnie z hitlerowskim Wermachtem. Dywizja zostaÅ‚a rozwiÄ…zana w dniu 25 lipca 1944 roku w Skrobowie na żądanie Armii Czerwonej i przez tÄ™ armiÄ™ rozbrojona.
Autor wspomnień pan Antoni Stępkowski jest z wykształcenia rolnikiem. Ukończył wyższe studia rolnicze i przez kilka lat pracował w instytucjach naukowych związanych z rolnictwem. Od ponad czterdziestu lat pracuje w Bieszczadach, jest mieszkańcem podustrzyckiej Równi, gdzie prowadzi gospodarstwo rolne.

Marek Prorok


adres tego artyku³u: http://www.naszepo³oniny.pl/articles.php?id=536