:: [Nr 9/69] Pasjonaci - ludzie mÄ…drzy, czy wariaci?
Artyku³ dodany przez: Redakcja (2008-10-03 14:53:30)

Pasjonat to ktoś, kto czasami aż do zapomnienia poświęca się swoim zainteresowaniom. Pasje mogą być różne sportowe, muzyczne, turystyczne, kulturalne, historyczne itp., itd. Pasja z natury rzeczy mało kiedy wiąże się z wyuczonym zawodem, natomiast czasami staje się dla pasjonata doskonałym środkiem utrzymania. Najmilszą rzeczą dla pasjonata jest możliwość łączenia pasji z pracą zawodową.
Niestety wÅ›ród zdrowej, nie zarażonej pasjÄ… wiÄ™kszoÅ›ci spoÅ‚eczeÅ„stwa pasjonat to skrzyżowanie wariata z nieudacznikiem. Bo wiÄ™kszość spoÅ‚eczeÅ„stwa uważa, że pasja sportowa to picie piwa w fotelu przed telewizorem w trakcie transmisji sportowej, pasja muzyczna to picie piwa podczas plenerowego koncertu lub na dyskotece, pasja turystyczna to picie piwa w autobusie podczas zakÅ‚adowej wycieczki, pasja kulturalna to picie wina w dniu otwarcia wystawy plastycznej, a pasja historyczna to picie piwa w piwiarni obok- dajmy na to – Muzeum Etnograficznego w Sanoku. Dlatego też prawdziwi pasjonaci, a szczególnie ci którzy ze swoich zainteresowaÅ„ nie czerpiÄ… żadnego zysku, a wrÄ™cz do nich dopÅ‚acajÄ…, sÄ… po prostu dziwakami.
Mam nadzieje, że pasjonaci mają w głębokim poważaniu takie opinie i dalej będą robić swoje. Dla mnie i dla wielu mądrych ludzi są bowiem prawdziwymi bohaterami. Każda miejscowość, duża czy mała ma takich swoich pasjonatów bohaterów.
Jednym najbardziej znanych pasjonatów w Ustrzykach, ale też poza nimi jest Stanisław Nahajowski. Często miałem odmienne zdanie co do działań politycznych Pana Stanisława, ale zawsze podziwiałem jego pasję sportową. Po raz pierwszy zetknąłem się z nim gdy z otwartą gębą w wieku siedmiu lat oglądałem konkurs skoków wzwyż w miejscu dzisiejszego Urzędu Miasta. Nie wiem co to był za konkurs, może zwykłe zawody szkolne miejscowego liceum. Ważne, że już wtedy wbiło mi się w pamięć jego zaangażowanie w tamten występ. Później na długie lata straciłem go z oczu. Pojawił się dla mnie znów gdzieś od końca lat osiemdziesiątych. Pojawił się jako lokalny polityk, nauczyciel ale głównie jako sportowiec i trener. Oddał się tej pasji bez reszty. Od podstaw stworzył trasy narciarskie na Żukowie, co ważne sam stawał do pracy z łopatą lub siekierą, choć niekoniecznie musiał. Dzisiaj Ustrzyki słyną biegami narciarskimi. Oczywiście na ten sukces pracuje wielu trenerów i nauczycieli, ale motorem tego ruchu był i jest niewątpliwie Stanisław Nahajowski. Pan Stanisław jest też w dalszym ciągu znakomitym zawodnikiem w swojej grupie wiekowej. Startował praktycznie we wszystkich najbardziej znanych biegach narciarskich w Polsce i Europie. W piątek 5 wrześnie całkiem przypadkowo znalazłem się na ulicy Fabrycznej. Zaintrygował mnie stojący tuż za samochodem osobowym, samochód policyjny. Widocznie ktoś popełnił wykroczenie i został zatrzymany. Gdy podszedłem bliżej okazało się, że to Stanisław Nahajowski z pędzlem w ręce odnawiał kolarskie znaki na jezdni, a policja go ochraniała. Wcześniej sam te znaki namalował, przemywał, a w końcu tuż przed Mistrzostwami Polski Kolarzy Masters odnawiał. Bo Nahajowski to też pasjonat kolarstwa. Po raz piąty te mistrzostwa odbywały się w Ustrzykach właśnie głównie dzięki niemu. Po przygotowaniu tras, załatwieniu szeregu spraw organizacyjnych Nahajowski w końcu siadł na rower i wystartował w Mistrzostwach. Czy którykolwiek telewizyjny kibic może się z nim równać. W życiu tacy kibice do pięt mu nie dorastają, choć wielu z nich stuka się w czoło widząc jak Nahajowski tak dla rozgrzewki w wolnej chwili zaliczy sobie ponad stukilometrową trasę. Tylu kilometrów na rowerze, telewizyjni kibice nie przejadą przez całe swoje życie.
Podobnym mu pasjonatem jest też dla mnie Grzegorz Oleksyk. Gdy pojawił się w Ustrzykach i zaczął biegać po okolicy telewizyjni kibice i szacowni obywatele pukali się w czoło. Ot kolejny dziwak z Polski. Jednak ten dziwak wyszkolił już kilka pokoleń miejscowych biegaczy. Ci młodzi wychowankowie poznali smak prawdziwego sportu, dzięki Oleksykowi zobaczyli kawał świata. I co ważne żaden z nich nie powie o Oleksyku- dziwak, bo dla nich Grzegorz Oleksyk to autorytet i wzór. Cieszy też to, że zarówno Nahajowski jak i Oleksyk powoli przekonali społeczeństwo do swojej pasji, czego dowodem może być to iż obaj byli wybierani do lokalnych samorządów.
Opinię dziwaka starano się też dorobić Beacie Maciołek. Prawdopodobnie przez zwykłą zazdrość. Bo Pani Beata odnosiła sukcesy. Stworzyła zespół Bandanki, wydawała fachowe książki związane z pracą świetlicową w szkole, przygotowywała i reżyserowała piękne spektakle słowno- muzyczne. To zostało zauważone i nagrodzone tytułem Nauczyciela Roku. To wynosiło ją przed innych lubiących błogi spokój i rutynę. A w takim przypadku najlepiej dorobić takim ludziom opinię dziwaka, co to robi czego nie musi i czego nikt mu nie każe.
Wspomnę tu jeszcze o Gienku Olejarczyku Siczce. Ten obśmiewany swego czasu przez nobliwych mieszkańców Ustrzyk pasjonat muzyki, ściąga dziś na swoje koncerty w mieście prawie wszystkich mieszkańców od niemowlaka do nobliwego starca. Nie wypomina ze sceny tego jak go traktowano, a jedynie dzieli się tym co potrafi robić najlepiej, swoja muzyką.
Ja też czuje się trochę lokalnym dziwakiem. Zamiast wielkich interesów, wielkiej polityki, robię małą lokalna gazetę. Też spotykam się z opiniami po co mi to. Odpowiem tak, choćby po to by znaleźć się wśród takich dziwaków jakich wyżej wymieniłem. Bo obecność w tym gronie to dla mnie prawdziwy zaszczyt.

Wiesław Stebnicki


adres tego artyku³u: http://www.naszepo³oniny.pl/articles.php?id=351