Szanowna Redakcjo!

Długo zastanawiałem się, czy i do kogo zwrĂłcić się w sprawię, ktĂłrą chcę w moim liście przedstawić. Dotyczy ona zwyczajĂłw panujących w szpitalu w Ustrzykach Dolnych. Będąc jednak czytelnikiem „Naszych Połonin” uznałem, Ĺźe zajmiecie się tą sprawą w sposĂłb uczciwy. Zdarzenie, ktĂłre chcę przedstawić miało miejsce w dniu 30 września 2006 r. Była to sobota, dla mnie bardzo trudna, bo od samego rana, a właściwie to juĹź przez większą część nocy bolał mnie ząb. Zdawałem sobie sprawę, Ĺźe naleĹźy go niezwłocznie usunąć, ale strach przed wizytą u dentysty był jeszcze większy niĹź dokuczliwy bĂłl. Dopiero jeden z moich znajomych zaproponował mi wyrwanie zęba przez anestezjologa , bez najmniejszego bĂłlu i pomyślałem, Ĺźe jest to dla mnie idealne rozwiązanie. Znajomy umĂłwił mnie z doktorem J.M. na godzinę 17.30 w szpitalu. Lekarz poprosił mnie do jednego z pomieszczeń szpitalnej izby przyjęć i tam dokonał zabiegu w towarzystwie sanitariusza. Ząb został szybko i bezboleśnie wyrwany. Po zabiegu zapytałem ile naleĹźy się za usługę i usłyszałem kwotę sto pięćdziesiąt złotych. Trochę byłem zaskoczony, Ĺźe aĹź tyle, bo miałem przy sobie tylko sto złotych w pięciu banknotach po dwadzieścia złotych. Podałem pieniądze doktorowi J.M., ktĂłry czterdzieści złotych wypłacił asystującemu sanitariuszowi. Pozostałe pięćdziesiąt złotych zobowiązałem się dopłacić później, ale przyznaję, Ĺźe do dziś tego nie uczyniłem. Jestem gotĂłw dopłacić brakujące pieniądze natychmiast, jak tylko dowiem się o tym, Ĺźe trafią one do kasy szpitala, a nie do prywatnej kieszeni kogokolwiek. Zabieg został przeprowadzony w szpitalu publicznym i zapewne z uĹźyciem szpitalnego sprzętu i narzędzi. I śmiem podejrzewać, Ĺźe kasa szpitalna nie ujrzała ani złotĂłwki z zapłaconych przeze mnie pieniędzy. Proszę Was o sprawdzenie, czy taki zabieg został w szpitalu odnotowany i czy naleĹźność za niego wpłynęła do kasy. JeĹźeli tak, to ja zaraz dopłacę te brakujące pieniądze.